Schab do Francji ma się dokładnie tak samo, jak piernik do wiatraka... Nijak.
Mój dzisiejszy obiad... właściwie nic specjalnego, nic odkrywczego, zwyczajny smażony kotlet...Właśnie, smażony, szczerze mówiąc, nie wiem, czy ze schabem należy postępować tak, jak ja to zrobiłam. Odkąd zaczęłam sama uczyć się gotować,
unikałam smażenia, wolę parowar albo duszenie.
Po tym, może nieco przydługim, wstępie, z pewną dozą niepewności prezentuję... Oto:
Schab w musztardzie francuskiej
z odrobiną mięty i tymianku
(zgodny z dietą Dukana, P)
Składniki:
- kawał schabu (mój miał 134g)
- duża łyżka musztardy francuskiej
- łyżeczka listków świeżej mięty
- pół łyżeczki suszonego tymianku
- pieprz
Schab rozbiłam, musztardę zmieszałam z miętą, tymiankiem i pieprzem. Odstawiłam do lodówki na 3 godziny.
Wrzuciłam na patelnię grillową, posmarowaną olejem.
Smażyłam kilka minut z każdej strony, pod pokrywką, na dużym ogniu.
Nie przewidziałam, że gorczyca będzie tak pryskać i, chyba wstyd się przyznać, troszkę się przypalać. Zdejmując kotlet na talerz obawiałam się, że mięso robiło się za krótko, że będzie twarde. Cóż... nie było. Było pyszne, z każdym kęsem coraz lepsze i w związku z tym, niestety... szybko się skończyło.
Następnym razem dodam więcej mięty i tymianku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz