czwartek, 16 lutego 2012

Czwartkowa obiadokolacja. Na zimno.

Czwartek. Dzień spędzony na uczelni. Stołówkowe jedzenie jest, nie można się oszukiwać, tłuste i ograniczone do kilku potraw. O ile to drugie można przeżyć, to pierwsze jest dla mnie nader nieprzyjemne, prawie niedopuszczalne.
W wolnej chwili przygotowałam sobie ogromną porcję sałatki z mięsną wkładką w postaci kurczaka.
Ale... jest tłusty czwartek, więc zamiast "obiadu" zjadłam pączka. Pyszny był, chociaż do babcinego się nie umywał.
Dlatego do konsumpcji sałatki przystąpiłam po powrocie do domu i wizycie hydraulika. Obiad zmienił się w obiadokolację.

Po prostu: obiadowa sałatka.



Trzon sałatki, czyli:
  • kurczak - 110g
  • sos sojowy
  • ocet balsamiczny
  • pieprz cytrynowy
reszta składników:
  • 2 -3 liście sałaty lodowej
  • 1 łodyga selera
  • 3 pieczarki
  • 1 mała czerwona cebula
  • odrobina czerwonej papryki
  • 1 łyżka kaparów
  • ok. 8cm zielonej części pora
  • sos sojowy
  • ocet winny
  • pieprz cytrynowy

Kurczaka zamarynowałam w sosie sojowym, occie balsamicznym i pieprzu. Odstawiłam do lodówki na plus minus 4 godziny. Potem ugotowałam na parze. Jak wystygł pokroiłam w kostkę.
Sałatę porwałam, resztę składników pokroiłam. Największe kawałki to papryka i pieczarki, potem seler - przecięłam na cztery i posiekałam w kostkę, pora pokroiłam na cieniutkie plasterki, a cebulę w drobną kosteczkę.
Doprawiłam. Wymieszałam.
Przegryzało się jeszcze cztery godziny. A efekt? Super. Chociaż warto dać więcej kaparów.




To mógł być smaczny obiad na ciepło... 
Smaczny i lekki, bo to około 200 kcal. Na dietę ubogokaloryczną jak znalazł, choć dietetyk pewnie zaleciłby dodanie węglowodanów, na przykład w postaci jednego ziemniaka (do 270 kcal).

Wpis znów dołączam do akcji.
Nawiasem mówiąc ta inicjatywa jest dla mnie idealna :) Od stycznia próbuję zrzucić nadmiar tłuszczyku...



A na koniec widoczek z kuchennego okna - poniemiecki dworek mieszczący między innymi bibliotekę AWFiS:

1 komentarz: