niedziela, 29 kwietnia 2012

Kolacja, czyli zapuszkowany tuńczyk na ciepło

Może nie wygląda zbyt atrakcyjnie. Prawdę mówiąc przypomina kolorową paćkę, jak to określiła moja mama, ale z drugiej strony czy jedzenie zawsze musi wołać z talerza "nie rusz mnie, bo zepsujesz"? Zdecydowanie tuńczyk nie jest fotogeniczny. Tak samo jak większość zapiekanek, ale po pierwszym kęsie przestaje to przeszkadzać.

Właściwie dla mnie nie wyglądało wcale tak źle... Kwestia gustu.

Tuńczykowo-warzywna kolacja na ciepło
zgodne z dietą Dukana, PW


 Składniki:
  • puszka tuńczyka w sosie własnym (akurat miałam rozdrobniony, ale osobiście wolałabym w kawałkach)
  • połowa czerwonej cebuli
  • dwa małe ząbki czosnku
  • pomidor
  • oregano
  • pieprz
  • łyżeczka koncentratu pomidorowego
  • 2 białka jaj
  • szczypiorek

Cebulę pokroiłam w dość grubą kostkę, czosnek w plasterki, podsmażyłam, podlewając odrobinę wodą z tuńczyka. Dodałam pomidora i przyprawy. Dusiłam chwilę i wrzuciłam tuńczyka. Szkoda, że nie odsączyłam go z zalewy, bo całość wyszła za wodnista, nie dałam rady odparować całego nadmiernego płynu. Na koniec dorzuciłam białka i szczypiorek.


Jajko się ścięło, ale nadmiar wody i tak uniemożliwił osiągnięcie pożądanej konsystencji. Nie mniej jednak, w smaku to nie zaszkodziło. Na ciepłą kolację po prostu idealne.

piątek, 27 kwietnia 2012

Pomysł na... śniadanie

Dziś przepis-nie przepis. Coś, co każdy zna, ale podane w sposób odmienny niż dotychczas.
Robiłam zaraz po przyjeździe do domu przed świętami i miałam genialnie dobry humor.
Jedzenie nie musi być nudne :)

"Motylek"


 Składniki:
  • 125g chudego białego sera
  • 2 łyżeczki jogurtu
  • 50g pora
  • pieprz

  • pół zielonego ogórka
  • pół plastra papryki

Pora pokroiłam w pół-plasterki, wymieszałam składniki na twarożek, wyszedł dość suchy, ale na taki miałam ochotę. Połowę ogórka obrałam, przecięłam jeszcze na pół i każdą z części pokroiłam wzdłuż na cztery plastry. Ułożyłam je po bokach talerza, na zakładkę. W środku uformowałam "walec" z twarożku. Na koniec położyłam z jednej strony dwa kawałki papryki.



I dzień zaczął się przyjemniej niż zwykle.

środa, 25 kwietnia 2012

I znów duszę dorsza...

A to było tak...
Miałam ochotę na rybę. Wyciągnęłam ją z zamrażalnika, co by zrobić następnego dnia i co się stało? Dopadło mnie zniechęcenie. Owego następnego dnia ochota gdzieś się zapodziała... Ale to nic, bo głód plus nieco już zwiędły brokuł doskonale wpływają na inwencję.

Dorsz z warzywami duszony w sosie pomidorowym




Składniki:
  • filet z dorsza ok. 130g
  • sos sojowy
  • ocet balsamiczny
  • pieprz
  • chili w proszku
  • pół czerwonej cebuli
  • ząbek czosnku
  • ocet balsamiczny
  • pieprz
  • różyczki brokuła, też ok. 130g
  • łyżka koncentratu
  • 3/4 szklanki przegotowanej wody
  • pół łyżeczki suszonej skórki pomarańczowej

Z ryby powyciągałam ości. Zmieszałam sos sojowy, ocet, pieprz i chili. Wrzuciłam w to wszystko rybę i zostawiłam na chwilę.
W międzyczasie pokroiłam cebulę i czosnek, w dość grubą kostkę. Wrzuciłam na patelnię z octem i pieprzem. Brokuła podzieliłam na małe różyczki. W gorącej wodzie rozmieszałam koncentrat i dorzuciłam skórkę pomarańczową. Podsmażyłam cebulę, aż ocet zniknął, wtedy wrzuciłam brokuł, zalałam wszystko koncentratem. Zamieszałam, na warzywach położyłam rybę. Przykręciłam gaz i przykryłam patelnię.
Dusiłam pięć minut. Przewróciłam rybę na drugi boczek i znów dusiłam pod przykryciem, kolejne pięć minut, z czego ostatnie trzy odkryłam i odparowałam nadmiar płynu.


Wyszło całkiem smaczne. Dorsz wprawdzie nieco zbyt suchy, widocznie za długo leżał na wrzącym sosie. Mimo tego całość... odpowiednio słona, odpowiednio ostra (no, ewentualnie mogłam bardziej dopieprzyć), z przyjemnym posmakiem skórki pomarańczowej.

niedziela, 22 kwietnia 2012

Pstrąg w warzywach

Przepis znalazłam na portalu kobieta.pl
To było bardzo dawno temu, a w ogóle, to w oryginale był dorsz.

Duszona rybka i warzywa
(zgodne z dietą Dukana, PW) 



Składniki:
  • filet z pstrąga tęczowego (ok. 100g)
  • sok z cytryny
  • sól
  • pieprz
  • 1/4 cukinii
  • 1/4 bakłażana
  • 1 pomidor - obrany ze skóry
  • kilka listków świeżej bazylii
  • 1 łyżeczka bazylii suszonej 

Warzywa udusiłam na patelni z bazylią suszoną, podlewając wodą i dodając łyżeczkę koncentratu pomidorowego. Filet skropiony cytryną, posypany solą ziołową i cytrynowym pieprzem ułożyłam na warzywach i dusiłam około 10 minut. Wyszło smaczne, a to głównie zasługa pstrąga, który smaczny jest z natury. Na talerzu udekorowałam listkami bazylii.

 

sobota, 21 kwietnia 2012

Prawie zielony ryż

Bardzo późny obiad. Obiadokolacja właściwie. Przepis widziałam kiedyś w Dzień Dobry TVN. Wczoraj wróciłam do domu strasznie zmęczona, po prawie całym dniu zajęć z żeglarstwa i nie chciało mi się nic, a już gotować to w ogóle. Jednak nie żałuję, że się przemogłam, bo było świetne. Przepis oczywiście pozmieniany.

Zielony ryż z kiełkami lucerny

 


 Składniki:
  • 30g brązowego ryżu
  • 170g brokuła
  • 60g zielonego groszku (z mrożonki)
  • 50g białego sera (w oryginale było tofu, ale nie udało mi się kupić)
  • garść kiełków lucerny
  • łyżeczka ziaren sezamu
  • sos sojowy

Ryż ugotowałam. Brokuła podzieliłam na maleńkie różyczki. Wrzuciłam na patelnię, wsypałam ziarna sezamu i doprawiłam sosem sojowym. Smażyło się na teflonie bez tłuszczu, ale musiałam w końcu podlać wodą. Po około 5 minutach dodałam groszek, poczekałam aż, się rozmrozi i zagrzeje, co zresztą trwało chwilkę. Dodałam biały ser. Wymieszałam. Dusiłam jeszcze 2 minuty.


Przełożyłam na talerz, posypałam kiełkami.
Robi się bez większego wysiłku, wszystko w trakcie gotowania ryżu.



czwartek, 19 kwietnia 2012

Estragonowy indyk z grzybami i pieczarkami

W ramach wyjadania ostatnich kawałków mięsa i wewnętrznej potrzeby spożycia grzybów suszonych...

Potrawka z indyka
zgodne z dietą Dukana, II faza -  PW



 Składniki na 2 porcje:
  • udziec indyka 280g
  • 10 pieczarek
  • 10 małych grzybów suszonych
  • duża łyżka musztardy bawarskiej
  • sporo estragonu
  • pieprz
  • 3 ząbki czosnku
  • 1 cebula

Grzyby wypłukałam, zalałam wodą, mniej więcej dwoma szklankami i zostawiłam na pół dnia. Indyka pokroiłam w kawałki, takie na dwa duże kęsy, wymieszałam z musztardą, estragonem, pieprzem i jednym ząbkiem startego czosnku. Zostawiłam tak jak grzyby.
Cebulę, pozostały czosnek i pieczarki pokroiłam w pół-plasterki, dosyć niedbale, całkiem grubo. Grzyby pocięłam na mniejsze kawałki.
Rozgrzałam teflonowy rondelek, podsmażyłam w nim cebulę z czosnkiem, podlałam odrobinę wodą. Jak wyparowała, dodałam mięso, poczekałam, aż zetną się pory i wrzuciłam pokrojone pieczarki z grzybami. Zamieszałam, wlałam pół rondelka wrzątku i wodę z grzybów.
Dusiłam pod przykryciem, 40 minut  na małym gazie.

Pierwszego dnia jadłam z pomidorem wymieszanym z kiełkami, parafiną i octem winnym,


 
a drugiego z surówką z selera i kiełków doprawioną sokiem z cytryny, octem jabłkowym, tymiankiem i pieprzem.I z parafiną też, bo jakoś się musiało "skleić".
 



Estragonowy kurczak był świetny, to zestawienie również mi smakowało, ale następnym razem użyłabym raczej ziół prowansalskich, albo jeszcze czegoś innego.

środa, 18 kwietnia 2012

Klops drobiowy

Miałam pół kilo mielonego z kurczaka, które skojarzyło mi się z pasztetem. Maszynki do mielenia nie posiadam, zresztą do pasztetu idzie mięsko już ugotowane (tak przynajmniej robi moja mama) i wątróbka, której nie miałam ani nie zamierzałam kupować.
Pomyślalam: "no to klops". Pierwszy w moim życiu i prawdopodobnie ostatni.

Poszperałam na Durszlaku, znalazłam kilka propozycji klopsowych i powstał problem - no to który wybrać?
Spodobał mi się pomysł stąd i te przyprawy, a od siebie dorzuciłam czosnek.

Klops z cebulką


Składniki:
  • 500g mielonego mięsa drobiowego
  • 1 duża cebula
  • 3 wielkie ząbki czosnku
  • 1 jajko
  • 2 łyżki otrębów
  • 1/2 szklanki mleka
  • zioła prowansalskie
  • majeranek
  • pieprz świeżo mielony
  • gałka muszkatołowa
  • imbir

Otręby zalałam mlekiem. Cebulę i czosnek posiekałam w maszynce - dość drobno (bo nie dały się zetrzeć na paćkę, chociaż próbowałam). Mięso zmieszałam z cebulą, przyprawami i jajkiem, dolałam otręby. Przełożyłam do małej foremki prostokątnej wyłożonej papierem do pieczenia. Piekłam 30 minut w nagrzanym piekarniku. Do ilu stopni? Obstawiam, że jakieś 180 stopni (piekarnik na stancji pochodzi chyba z poprzedniej epoki, instrukcji nie posiadam, ani nie mogę znaleźć w Internecie :/ stąd moje wątpliwości). Po 30 minutach sprawdziłam, był jakiś pękaty, więc nakłułam go nożem i... wypłynęło mnóstwo wody. Odlałam ją, w miarę swoich możliwości i piekłam jeszcze około 15-20 minut. Wyjęłam z foremki, bo było mu za mokro i zostawiłam do wystygnięcia na kratce wyciągniętej z piekarnika.


Oczywiście nie mogłam się powstrzymać i uskubałam kawałek na ciepło.


Na zimno jeszcze lepszy, chociaż żałuję, że nie nasypałam mu więcej przypraw. Idealny na śniadanie czy kolację. Na obiad na ciepło też by się nadał. Wprawdzie trochę kruszy się przy krojeniu na cienkie plastry, ale z grubszymi nie ma problemu.

Najważniejsze, że mięsko przetworzone. Miejsca w zamrażalniku już nie zawala.


wtorek, 17 kwietnia 2012

Jajecznica z wędzonym kurczakiem

Zacznę od tego, że miała być frittata z kurczakiem.
Pierwowzór i pomysł tutaj.
Moja "wersja" cóż... wizualnie pozostawia wiele do życzenia. I właściwie, to już zupełnie inne danie.

Jajecznica z wędzonym kurczakiem
 (zgodne z dietą Dukana, PW)
 

 Składniki:
  • 30g wędzonej piersi z kurczaka
  • 1 jajko + 1 białko
  • 1/ 4czerwonej cebuli
Pierś pokroiłam na drobną kostkę. Cebulę posiekałam. Podsmażyłam razem, na łyżce mleka. Jajko i białko rozbełtałam z pieprzem. Wylałam na patelnię i próbowałam zrobić frittatę. Nie wyszło. Miałam jajecznicę.

Skonsumowałam w towarzystwie chrupkiego pieczywa z ćwikłą.
Podsumowując: pomysł rewelacyjny, wykonanie średnie, ale smak przyzwoity. Z całą pewnością zrobię kolejne podejście.

niedziela, 15 kwietnia 2012

Herbaciane otręby

Ludzie jadają owsianki. Ja nie dość, że nie używam płatków owsianych, to jeszcze otręby rozmaite mieszam w równych proporcjach. Jak to nazwać? Otrębianka?
Przepis, którym się inspirowałam pochodzi z Owsiankowa.

Liptonowa otrębianka z migdałami.


Składniki:
  • mieszanka otrębów - po 10g owsianych, pszennych i żytnich
  • 1 torebka herbaty Lipton
  • 1 jabłko (165g)
  • 15g migdałów (14 sztuk)
  • cynamon
  • woda
  • łyżeczka siemienia lnianego
 
Herbatę zalałam połową szklanki wody, otręby również. Jabłko uprażyłam w rondelku, podlewając wodą. Dodałam otręby i herbatę, później łyżeczkę siemienia lnianego, żeby było bardziej... glutowate to chyba nie jest dobre słowo... żeby konsystencja bardziej przypominała kisiel. Mieszałam chwilę, przełożyłam do miseczki, posypałam pokrojonymi migdałami i cynamonem. 


Wyszło bardzo smaczne, popijane kawą z ekspresu - idealne śniadanie. Przy tym bardzo sycące, jak na "otrębiankę" przystało. Żałuję, że zgodnie z oryginałem nie zalałam otrębów herbatą. W mojej wersji była prawie niewyczuwalna, całość zdominowało jabłko.

Nie szkodzi, kiedyś powtórzę.






piątek, 13 kwietnia 2012

Mdły kolor, interesujący smak - kalafior, makaron, soczewica

Po świętach trzeba dać żołądkowi odpocząć. W większości domów zjada się dużo za dużo, moja rodzina nie jest wyjątkiem potwierdzającym regułę, chociaż wszyscy się staramy...

Przy okazji spróbowałam zrobić drugie podejście do soczewicy. Tym razem konsystencja była znacznie lepsza i bardziej przypominała puree.

Kalafior z makaronem
i puree z czerwonej soczewicy
 

Składniki (3 osoby):
  • pół opakowania soczewicy
  • pół cebuli
  • 2-3 ząbki czosnku
  • prażona cebulka
  • natka
  • przyprawa do grilla
  • chilli w proszku - sporo

  • kalafior - około 2/3 średnich rozmiarów
  • pół cebuli
  • 2-3 ząbki czosnku
  • dużo curry
  • pieprz

  • makaron - tyle, żeby się najeść
  • ewentualnie: ser żółty i odrobina szczypiorku do posypania
 
Soczewicę przepłukałam, zalałam wodą tak, by była ledwo przykryta. Gotowałam około 20 minut, aż całość rozgotowała się na papkę i wody już prawie nie było. Przełożyłam do miski. W rondelku, w którym gotowała się soczewica poddusiłam posiekaną drobno cebulę, czosnek w plasterkach, prażoną cebulę, przyprawę oraz chilli. Gdybym miała inny garnek, użyłabym pewnie osobnej patelni. Zmieszałam cebulę z soczewicą, dorzuciłam natkę dla koloru i zblendowałam.

Na głęboką i dużą patelnię wrzuciłam podzielonego na drobne cząstki kalafiora, pokrojony w plasterki czosnek, posiekaną cebulę i przyprawy. Najpierw podsmażyłam, później podlałam wodą i dusiłam, aż kalafior był pół-miękki.

Makaron gotował się w międzyczasie.

 

Na talerzu każdego z członków rodziny wylądowała łyżka soczewicowego puree (podgrzałam w mikrofali, bo zdążyło lekko ostygnąć, zanim rodzice wrócili z pracy) i makaron posypany kalafiorem. U mamy i taty pojawił się żółty ser, a wszystkie porcje oprószyłam odrobiną lekko zwiędłego szczypiorku.

Smak... Cóż, mama była zachwycona, tata najpierw wszystko posolił, a potem się z nią zgodził. Na pewno kiedyś powtórzę, z jeszcze drobniej podzielonym kalafiorem albo wręcz sosem kalafiorowym. Jeśli zaś chodzi o samą soczewicę, to sprawdziłaby się także jako pasta na kanapki. Z kolei jeśli chodzi o mnie, to mogłabym ją jeść bez żadnych przypraw.




środa, 11 kwietnia 2012

Owsiankowy upgrade

Była dyniowa owsianka. Smaczna, zdrowa pożywna i tak dalej...
Mając jeszcze trochę zamrożonej dyni i wewnętrzną potrzebę zjedzenia owsianki właśnie, postanowiłam ciut więcej pokombinować. Co wyszło?

Owsianka dyniowo-jabłkowa


Składniki:
  • 10g otrębów owsianych (ok. 1 łyżka)
  • 10g otrębów żytnich (ok. 1 łyżka)
  • 10g otrębów pszennych (ok. 1 łyżka)
  • 1 łyżeczka mielonego lnu
  • 1/2 szklanki mleka 0,5%
  • 80g dyni
  • 100g jabłka (połówka średniego)
  • 3/4 szklanki wody + woda do podlania dyni
  • gałka muszkatołowa
  • suszony imbir
  • suszony tymianek
  • świeży tymianek
  • świeża mięta
  • tabletka słodziku

Otręby i len zalałam mlekiem i zostawiłam na około 10-15 minut. Dyni po rozmrożeniu nie dało się ścierać, więc pokroiłam w kostkę i wrzuciłam na patelnię. Przyprawiłam suszonymi przyprawami, wrzuciłam słodzik i podlałam odrobinę wodą. Dusiłam około 10-15 minut, na małym ogniu, kiedy otręby nasiąkały.
Potem starłam jabłko na grubych oczkach i dodałam je do dyni, wlałam otręby i wodę, dorzuciłam świeże ziółka. Zwiększyłam gaz. Mieszałam aż zgęstniało, około 5 minut.


Wystarczyło tylko przełożyć do miseczki i gotowe.
Bardzo smaczne, o idealnej dla mnie konsystencji.
Wartość energetyczna to około 230 kcal.

I zachęta ogromna, do dalszych prób i kombinacji.
Budzi się we mnie zamiłowanie do kleikowatej konsystencji potraw... nachodzi ochota na... papkę z marchewki na przykład. Podświadoma potrzeba powrotu do czasów, gdy byłam bezzębnym stworzeniem, co to nie umiało się wysłowić?

Niedługo w moim menu pojawi się zapewne więcej owsianek i gęstych zup.
O ile znajdę dość czasu na zabawę w kuchni, bo wielkimi krokami zbliża się koniec semestru... po odjęciu przerw zostały mi jakieś cztery tygodnie.


sobota, 7 kwietnia 2012

Rodzinny obiad, który "nie wygląda"

- To nie wygląda - oznajmiła moja siostra siadając przed talerzem.
- Ale smaczne - odparła moja mama.
- Ale nie wygląda - siostra zakończyła dyskusję.

Co nie wygląda? Moja próba zrobienia puree z soczewicy. Efekt był stanowczo za bardzo płynny, ale w smaku całkiem przyjemny.

Kleks z soczewicy i surówka z brokuła
do klopsa



 Składniki:
  • pół opakowania czerwonej soczewicy (ok. 170g)
  • duża cebula
  • trzy małe ząbki czosnku
  • suszona papryka
  • papryka w proszku - ostra i słodka
  • sól morska
  • ok 300g brokuła
  • trzy łyżki płatków migdałowych
  • płaska łyżka musztardy angielskiej
  • płaska łyżka musztardy francuskiej
  • łyżeczka octu jabłkowego
  • dwie łyżeczki parafiny
  • pieprz

Soczewicę gotowałam około 20 minut, w lekko osolonej wodzie, w połowie czasu dodałam pokrojone w kostkę cebulę i czosnek. Wrzuciłam przyprawy. Potraktowałam całość blenderem i... musiałam jeszcze raz wstawić na gaz, żeby odparować trochę wody, bo wyszła zupa.

Następnym razem ugotuję soczewice oddzielnie, odcedzę i dopiero zmiksuję z podsmażoną cebulą i przyprawami. Będzie miało lepszą konsystencję, mam nadzieję.

Brokuł podzieliłam na małe różyczki, kawałki łodyg pokroiłam na cienkie plasterki. Sparzyłam i przelałam zimną wodą. Migdały uprażyłam na suchej patelni. W miseczce zmieszałam musztardy, ocet, olej i pieprz. Polałam brokuła i wymieszałam wszystko z migdałami.


Klops był autorstwa mamy, więc przepisu podać nie mogę.

Można rzec, że całej rodzinie smakowało, ale siostra po swoim oświadczeniu zjadła tylko i wyłącznie mięso. Szkoda, bo brokuł zmieszany z soczewicą był naprawdę smaczny. Nawet konsystencja papki dla niemowlaka nie przeszkadzała.



wtorek, 3 kwietnia 2012

Pulpety drobiowe w sosie pieczarkowym z morelami

Pomysł pochodzi stąd.
Niestety, suszone brzoskwinie są poza moim zasięgiem, ubolewam nad tym faktem, jednakże nie od czego jest inwencja? Niech żyją zmiany!

Pulpety drobiowe w sosie pieczarkowym z morelami


 Składniki na pulpety:
  • około 100g mięsa mielonego z kurczaka
  • 1 łyżka jogurtu
  • 1/2 łyżeczki posiekanej natki pietruszki - suszonej
  • 1/2 łyżeczki majeranku
  • sól ziołowa
  • pieprz
ponadto:
  • 200 ml wody
  • 3 suszone morele
  • 4 spore pieczarki
  • pieprz
  • 1 mały liść laurowy
  • 1 płaska łyżeczka maizeny
  • ok. 1/5 szklanki mleka
  • 1 łyżeczka natki

Wszystkie składniki na pulpety wymieszałam, uformowałam dwa i obsmażyłam w teflonowym rondelku, odrobinę podlewając wodą. Morele pokroiłam w paseczki, pieczarki w półplasterki i wsypałam do rondelka, doprawiając pieprzem, solą i dodając liść laurowy. Zalałam 200ml wody.
Dusiłam około 10 minut na malutkim ogniu, pod przykryciem. Potem zdjęłam pokrywkę, dodałam natkę. W mleku rozrobiłam maizenę i dodałam ją do rondelka. Wymieszałam. Podusiłam jeszcze chwilę

Przełożyłam na talerz.


Pulpeciki bardzo fajne, z wyraźnie wyczuwalną pietruszką, pyszne (jak ktoś lubi pietruszkę - ja uwielbiam). Sos miał przyjemną konsystencję, natomiast smak przegrał w konkurencji z mięskiem.
Całość, podsumowując, dobra. Warto by było dodać jakąś lekką i zieloną surówkę, na przykład z pekinki z kukurydzą albo żółtą papryką w sosie na bazie parafiny. Następnym razem.



niedziela, 1 kwietnia 2012

Zielonkawa jajecznica

Wróciłam z obozu...
Fatalny termin jeśli chodzi o ilość śniegu (kto by pomyślał, że w Alpach zabraknie śniegu?), ale genialnie pod kątem kadry. Poziom moich umiejętności narciarskich gwałtownie podskoczył, z czego jestem osobiście dumna.

Posty miały się pojawiać pod moją ponad tygodniową nieobecność, ale cóż, coś mi nie wyszło w ustawieniach, więc zaczynam publikować ręcznie od dnia dzisiejszego. Niniejszym powracam do wirtualnej rzeczywistości wraz z... brukselką.

Właśnie. Brukselka.
Znienawidzona lub uwielbiana.
Nie wiem, z czego to wynika. Wydaje mi się, że to mit, wyolbrzymiany przez zagorzałych fanów lub przeciwników biednej kapustki.

Mnie smakuje. Od zawsze. Jako mała dziewczynka wyjadałam ją z zupy jarzynowej (no dobra, przyznam się: nadal tak robię). U mojej mamy zawsze gotowana w zupie, albo gotowana i z zasmażką. Ja ją wrzucam w różne potrawy i sprawdzam. Jeszcze mnie nie zawiodła.


Jajecznica z brukselką i pieczarkami



Składniki:
  • 1 jajko
  • 1 białko
  • 70g brukselki
  • 2 pieczarki
  • pieprz

Brukselkę umyłam, pocięłam najpierw na połówki, później każdą jeszcze na 3-4 części w poprzek. Pieczarki w pół-plasterki. Podsmażyłam brukselkę i pieczarki, potem zmniejszyłam gaz i wlałam jajko z białkiem. Mieszałam aż białko prawie całe się ścięło, potem wymieszałam z żółtkiem, zwiększyłam gaz i poczekałam jeszcze chwilę, aż zetnie się bardziej.


Zjadłam z chrupkim pieczywem posmarowanym keczupem.
Pasuje mi tutaj tylko jedno słowo komentarza: pyszne.

A może to ja jestem po prostu wielką fanką brukselki?