niedziela, 1 kwietnia 2012

Zielonkawa jajecznica

Wróciłam z obozu...
Fatalny termin jeśli chodzi o ilość śniegu (kto by pomyślał, że w Alpach zabraknie śniegu?), ale genialnie pod kątem kadry. Poziom moich umiejętności narciarskich gwałtownie podskoczył, z czego jestem osobiście dumna.

Posty miały się pojawiać pod moją ponad tygodniową nieobecność, ale cóż, coś mi nie wyszło w ustawieniach, więc zaczynam publikować ręcznie od dnia dzisiejszego. Niniejszym powracam do wirtualnej rzeczywistości wraz z... brukselką.

Właśnie. Brukselka.
Znienawidzona lub uwielbiana.
Nie wiem, z czego to wynika. Wydaje mi się, że to mit, wyolbrzymiany przez zagorzałych fanów lub przeciwników biednej kapustki.

Mnie smakuje. Od zawsze. Jako mała dziewczynka wyjadałam ją z zupy jarzynowej (no dobra, przyznam się: nadal tak robię). U mojej mamy zawsze gotowana w zupie, albo gotowana i z zasmażką. Ja ją wrzucam w różne potrawy i sprawdzam. Jeszcze mnie nie zawiodła.


Jajecznica z brukselką i pieczarkami



Składniki:
  • 1 jajko
  • 1 białko
  • 70g brukselki
  • 2 pieczarki
  • pieprz

Brukselkę umyłam, pocięłam najpierw na połówki, później każdą jeszcze na 3-4 części w poprzek. Pieczarki w pół-plasterki. Podsmażyłam brukselkę i pieczarki, potem zmniejszyłam gaz i wlałam jajko z białkiem. Mieszałam aż białko prawie całe się ścięło, potem wymieszałam z żółtkiem, zwiększyłam gaz i poczekałam jeszcze chwilę, aż zetnie się bardziej.


Zjadłam z chrupkim pieczywem posmarowanym keczupem.
Pasuje mi tutaj tylko jedno słowo komentarza: pyszne.

A może to ja jestem po prostu wielką fanką brukselki?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz