Może nie wygląda zbyt atrakcyjnie. Prawdę mówiąc przypomina kolorową paćkę, jak to określiła moja mama, ale z drugiej strony czy jedzenie zawsze musi wołać z talerza "nie rusz mnie, bo zepsujesz"? Zdecydowanie tuńczyk nie jest fotogeniczny. Tak samo jak większość zapiekanek, ale po pierwszym kęsie przestaje to przeszkadzać.
Właściwie dla mnie nie wyglądało wcale tak źle... Kwestia gustu.
zgodne z dietą Dukana, PW
Składniki:
- puszka tuńczyka w sosie własnym (akurat miałam rozdrobniony, ale osobiście wolałabym w kawałkach)
- połowa czerwonej cebuli
- dwa małe ząbki czosnku
- pomidor
- oregano
- pieprz
- łyżeczka koncentratu pomidorowego
- 2 białka jaj
- szczypiorek
Cebulę pokroiłam w dość grubą kostkę, czosnek w plasterki, podsmażyłam, podlewając odrobinę wodą z tuńczyka. Dodałam pomidora i przyprawy. Dusiłam chwilę i wrzuciłam tuńczyka. Szkoda, że nie odsączyłam go z zalewy, bo całość wyszła za wodnista, nie dałam rady odparować całego nadmiernego płynu. Na koniec dorzuciłam białka i szczypiorek.
Jajko się ścięło, ale nadmiar wody i tak uniemożliwił osiągnięcie pożądanej konsystencji. Nie mniej jednak, w smaku to nie zaszkodziło. Na ciepłą kolację po prostu idealne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz